czwartek, 28 lipca 2011

Wczoraj o 18:47 dojechalismy na miejsce! Dopisala i pogoda, i towarzystwo, i oczzywiscie Wandzia! Dzis powoli dochodzimy do siebie i jutro ruszamy na podboj Szkocji :)

poniedziałek, 25 lipca 2011

fotki



Wielka Brytania

Po drobnych problemach ze znalezieniem portu w Dunkierce udało nam się dotrzeć w nocy na prom. Niestety najbliższy na jaki znaleźliśmy wolne miejsce w rozsądnej cenie odpływał dopiero o 8:00 rano. Nocka spędzona na parkingu przed przeprawą. Na szczęście rano powitał nas piękny wschód słońca i ładna pogoda - idealna na rejs wycieczkowy przez Kanał La Manche. Na promie wesoło, wraz z nami była jeszcze ekipa z nysy i poloneza. Obsługa promu koniecznie chciała mieć zdjęcie z Wartburgiem. 
Poranek w Dover był naprawdę piękny. Udało nam się zaliczyć pierwszy przejazd po lewej stronie i nawet zdołaliśmy odnaleźć zagubioną stację benzynową. Po kilkudziesięciu kilometrach stwierdziliśmy, że jazda po lewej stronie nie jest taka trudna. CB sprawuje się dobrze, rozmowy z kierowcami TIRów bywają wesołe - pozdrawiamy, szerokości mobile!
Dzisiejszą noc spędzamy w ładnym miasteczku Hertford, a dokładniej na Hertford Camping and Caravanning Club Site. Dojechaliśmy tu bez większych kłopotów. Popołudnie i wieczór zeszło na spacerach i zwiedzaniu. Wieczór i noc to czas odpoczynku i relaksu. Integracja Złombolowa trwa.
Rano ruszamy na północ.

Tomek
Po 2 dniach solidnej jazdy, jednej na szczescie niegroznej awarii Wanda znalazla sie wraz z nami na anglosaskiej ziemi. Nie zawsze mamy mozliwosc blogowania, ale piszemy zlombolowe smsy: polecam glowna strone rajdu: zlombol.pl, gdzie mozna przesledzic perypetie wielu ekip, w tym naszej, na biezaco. wrazenia z trasy: cb to rewelacja, za to ruch lewostronny na poczatku trudno strawic! Marzena

sobota, 23 lipca 2011

Dojechalismy do Katowic okolo 1:00. Dzis z kolei od rana trwaja goraczkowe przygotowania do startu. jako ze nie zdazylismy wczoraj na rejestracje, stoimy w kolejsce, wzbudzajac lokalna sensacje. A jest co podziwiac! Takiego zgrupowania kolorowych PRLowozow dawno nie widzieli :) Impreza budzi rozne uczucia: dostalismy juz np wyklad na temat niemieckich fabryk samochodow i rozaniec od fanatycznej, ale pozytywnej staruszki ze srebrnym zebem. Aha. I obliczylismy ze mamy dzis jechac 15h pod Lipsk. kciuki trzymta, mosci panstwo!

piątek, 22 lipca 2011

Byle zdazyc na start...

Mielismy byc o 20tej w Katowicach. I jak to z gospodarka planowa bywa, plan wzial w leb. 12st. C, lodowata woda kapiaca z nieba, parujace szyby Wandy, kolejka w NFZcie przy wyrobieniu EKUZ, klopot ze zmiana opon... Bylibysmy o 23:00 na miedzyladowanie pod Kato. Ale: stoimy 40km od Katowic na A4 i czekamy w korku az sluzby mundurowe usuna skutki kraksy, ktora kompletnie zablokowala ruch. trzymajcie kciuki. oby zdazyc na start jutro!

czwartek, 21 lipca 2011

Finalne przygotowania

Z powodu braku czasu jesteśmy coraz aktywniejsi na blogu. To dobrze wróży na czas rajdu, mamy głód pisania. Albo odreagowujemy w ten sposób przedstartową tremę.
W każdym razie informacje o Złombolu w 3 językach zostały wydrukowane. Dwie nowe (niemal) opony na tylną oś zakupione. CB radio już jest - wystarczy zamontować.


Dziejek dzielnie walczy z mechaniką i elektryką. Mamy już gniazda zapalniczki, hamulce sprawdzone, zapłon ustawiony, szyberdach uszczelniony. Dzisiaj stała się też rzecz niesamowita i bardzo dla nas szczęśliwa - Sierściuch ma nowe, piękne i lśniące tablice i będzie nam już na pewno towarzyszył w wyprawie.

Za chwilę zapakujemy części (w tym prawie cały silnik) i jutro wyruszamy w drogę na start.

Tomek

Kawa

Wszystkich po kolei zaczyna ogarniać Przerażenie. Andrzej w Lutomii leży pod Wandą (hmm... dziwnie zabrzmiało). Tomek pewnie głowi się nad tym,  czy żelazko i magiel ręczny przydadzą się w trasie i czy ma to spakować.  A ja siedzę właśnie w domu i zastanawiam się panicznie, co ja w ogóle wyrabiam: sączę kawę mrożoną zamiast się pakować. Aaaaaaa!

W czasie ostatniego tygodnia miałam 46-pozycjową listę pt. "do załatwienia" z której na szczęście pozostało już tylko kilka pozycji. W tym między innymi "41. PAKOWANKO"i "44. Włożyć zapasowy silnik do bagażnika". Zanim jednak dojdę do pozycji 44, muszę zabrać się za "38. POSPRZĄTAĆ BAGAŻNIK!!!!".A najlepiej by było wcześniej  jeszcze zrealizować postulat 36: "Opróżnić i wyłączyć lodówkę".
I tu dochodzimy do sedna. Do kawy mrożonej. No bo to byłby grzech, gdyby lody z zamrażalnika i otwarte mleko się zmarnowały. Tak więc wmawiam sobie,że jestem w trakcie opróżniania lodówki. Kawa dobra.


Marzena

środa, 20 lipca 2011

Się dzieje....

Od niedzieli wychodzę z garażu tylko na jedzenie i za potrzebą... Wczoraj nawet złapałem się na tym, że próbowałem otworzyć mieszkanie kluczem do garażu. Co do tej pory zrobiłem? Całkiem sporo, ale jak się na Wandę popatrzy, to nie widać różnicy. Przede wszystkim wymieniłem i wyregulowałem układ zapłonowy, załatałem przecieki i zbudowałem panel kontrolny dla pasażera. Jutro będę dalej walczył z rejestracją Sierścia. Pewnie do samego końca nie będzie wiadomo,czy uda się go zabrać. Do zrobienia zostało jeszcze mnóstwo rzeczy, więc relację z przygotowań dodam pewnie zaraz przed startem albo już z trasy...
W sumie już nie mogę patrzeć na to auto, a jeszcze nawet na start nie dotarliśmy...

Dziejek

wtorek, 19 lipca 2011

Spotkanie, wywiad no i grill

W miniony weekend odbyło się w Świdnicy małe spotkanie przed startem. Pojawiły się ekipy Zastav sie a postav sie, Czerwony Baron i Czerwona Bestia oraz oczywiście Warcząca Wanda.





Sesja fotograficzna po wywiadzie dla Wiadomości Świdnickich.

Spotkanie udało się zakończyć sympatycznym grillem przy którym pojawiło się mnóstwo samochodowych opowieści - nie tylko złomowych. Dziękujemy za przybycie.

czwartek, 14 lipca 2011

Przygotowania trwają.

Mamy też już wszystkie potwierdzenia wpłat na konto Fundacji Nasz Śląsk. Dzisiaj odebrałem naklejki darczyńców, które ozdobią nasz bolid.

Koszulki naszego teamu, świeże i pachnące czekają na założenie. Mam nadzieję że spodobają się reszcie zespołu. Jutro próba.

Przyszła długo wyczekiwana paczka z zamówionymi częściami. No w sumie jak na naszą pocztę to nie tak długo 5 dni w tym weekend to czas do przyjęcia.

Powoli trzeba się będzie zacząć pakować, tym bardziej, że Dziejek z pewnością będzie ode mnie wymagał abym ograniczył się z bagażem. Spróbować mogę :)

Tomek

poniedziałek, 11 lipca 2011

Mapa - test

A to jest... post testowy ^^ Domyślnie ma na bieżąco pokazywać naszą pozycje podczas rajdu. Do startu będzie robił za szpiega - od czasu do czasu będzie tu pokazana moja bieżąca pozycja :)



sobota, 9 lipca 2011

Zmiany w składzie drużyny.... i takie tam.

Start coraz bliżej, a czasu na przygotowania jak nie było tak dalej nie ma. Niestety w związku ze ślubem brata z wyjazdu zrezygnować musiała Hania :/ W jej miejsce pojedzie Agnieszka - dziewczyna Tomka, więc przynajmniej nie musimy nikogo szukać na ostatnią chwilę.

W kwestiach technicznych zbyt wiele się nie zmieniło. Dzięki pomocy speca od Wartburgów udało się w końcu sprawdzić i ustawić zapłon. Generalnie zasada jest taka, że im wyższą liczbę oktanową ma paliwo, tym dłużej się spala. W związku z tym wyprzedzenie zapłonu powinno być odpowiednio większe. W Wartburgu dla benzyny 95 powinno wynosić ok. 3,8mm. U nas było to 6mm - w sam raz dla nafty lotniczej :] Dodatkowo przypalony przerywacz uniemożliwiał precyzyjną korektę, na szczęście miałem jeden w zapasie. Całą sytuację dobrze podsumował kumpel -" normalnie to to nie miało prawa jeździć.... ale w końcu to jest Wartburg :)"
Przy okazji udało się zlikwidować luz na lewym przednim kole, przyczyną była tylko wyrobiona zawleczka nakrętki piasty.

Do zrobienia "na już" została jeszcze podłoga, cieknący szyberdach (to przez niego zalewa kabinę), luzy w tylnym zawieszeniu. Mam jeszcze delikatne wrażenie, że przednie hamulce zaczynają się kończyć. Na szczęście tydzień przed startem będę miał wolny, więc powinienem zdążyć ze zrobieniem wszystkiego...

niedziela, 3 lipca 2011

U-boot

Kilka dni intensywnego deszczu pozwoliło mi stwierdzić, że mamy trochę większy przeciek niż nam się na początku wydawało. Wanda była bliska przemiany w DDR-owskiego U-boota - ilość wody zebranej po dwóch dniach deszczu kwalifikowała się z zasadzie do wybierania wiaderkiem. Sytuację uratowała... dziura w podłodze.

A nie, przepraszam. Sytuację uratował brak podłogi. Wygląda na to, że w powstałym bajorze zadomowił się jakiś potwór (niekoniecznie z Loch Ness...) i zeżarł podłogę :/ Czasu i chęci na spawanie brak. Zamiast podłogi kierowcy wstawimy kawał deski, jak za starych dobrych czasów. Będzie trzeba tylko uważać na korniki :)