niedziela, 14 sierpnia 2011

Powrót do domu

Z długiej złombolowej podróży powróciliśmy do Polski autobusem. Załoga Warczącej Wandy dotarła do domu w całości, niestety jak już pisaliśmy - tylko załoga Nasz wspaniały Wartburg 353 spoczywa teraz na szrocie w Szkocji. Przyczyną pęknięty pierścień na drugim tłoku co poskutkowało zatarciem silnika. Jak powiedzieli mi ludzie którzy przejechali dwusuwami tysiące kilometrów w czasach gdy te auta były popularne, nasze kłopoty wynikały najpewniej ze zbyt dobrej jakości paliwa na zachodzie i zbyt małej dawki oleju. 1:40 to była prawdopodobnie zbyt uboga mieszanka. Jadąc na zachód dwusuwem dolewajcie więcej oleju, będziecie bardziej kopcić, ale jest większa szansa na bezpieczny powrót w komplecie. 
Czekamy niecierpliwie na przyjazd naszego Sierściucha.

czwartek, 4 sierpnia 2011

smutny koniec



cdn.

Trudno uzyskać dostęp do Internetu...

...ale jakoś się udało.

Najpierw zdjęcia.




Stalo sie...

Niestety nie uda nam sie wrocic w komplecie. Wysoko w gorach Szkocji nie wytrzymal jeden z pierscieni drugiego tloka. Resztki pierscienia rozerwaly koszyk lozyska igielkowego sworznia, a wysypane igly zerwaly kolejny pierscien. Z tloka zostala mielonka. Gladz cylindra dostala kilka rys. Do najblizszej szlifierni bylo grubo ponad 200km przez gory. Limit holowania sie skonczyl, dziewczyny mialy dosc siedzenia w wiosce z piecioma chalupami i stadem owiec. Z bolem zdecydowalismy, ze Wanda zostanie w Szkocji. Szkoda, bo awaria byla do naprawienia gdybysmy tylko mieli dostep do szlifierni. Teraz probujemy dostac sie do Londynu z czescia gratow, Siersciuch wroci za miesiac z laweciarzami. W tym kraju ciezko o darmowy internet, kolejny post napiszemy jak tylko zyskamy dostep do sieci.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Zwiedzamy

Po odpoczynku nad Loch Ness udaliśmy się w dalszą drogę. Tym razem spaliśmy na wrzosowisku w towarzystwie górskich meszek (Culicoides impunctatus). Odwiedziliśmy Zamek Eilean Donan i udaliśmy się na Wyspę Skye, gdzie poza licznie napotkanymi owcami, pięknymi krajobrazami i obserwacją pływów morskich udało nam się skosztować prawdziwej szkockiej whisky w destylarni Talisker.


W górach jeździ się trudno, liczne strome podjazdy dają się we znaki naszemu wehikułowi. Mamy jednak nadzieję, że Wanda sprosta temu wyzwaniu.