czwartek, 4 sierpnia 2011

Stalo sie...

Niestety nie uda nam sie wrocic w komplecie. Wysoko w gorach Szkocji nie wytrzymal jeden z pierscieni drugiego tloka. Resztki pierscienia rozerwaly koszyk lozyska igielkowego sworznia, a wysypane igly zerwaly kolejny pierscien. Z tloka zostala mielonka. Gladz cylindra dostala kilka rys. Do najblizszej szlifierni bylo grubo ponad 200km przez gory. Limit holowania sie skonczyl, dziewczyny mialy dosc siedzenia w wiosce z piecioma chalupami i stadem owiec. Z bolem zdecydowalismy, ze Wanda zostanie w Szkocji. Szkoda, bo awaria byla do naprawienia gdybysmy tylko mieli dostep do szlifierni. Teraz probujemy dostac sie do Londynu z czescia gratow, Siersciuch wroci za miesiac z laweciarzami. W tym kraju ciezko o darmowy internet, kolejny post napiszemy jak tylko zyskamy dostep do sieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz